IV Katecheza jubileuszowa: Kościół jako matka i Kościół jako lud Boży
Przeżywając Rok Jubileuszowy 2025 i przygotowując się do obchodów jubileuszu 100 lecia naszej diecezji w tym miesiącu zastanawiamy się na tym czym jest Kościół w swojej istocie. Tydzień temu 18 maja miała miejsce uroczysta inauguracja pontyfikatu papieża Leona XIV, ale w wielu z nas trwa jeszcze pamięć zmarłego 21 kwietnia papieża Franciszka. Niektórym więc aspektom jego nauczania na temat Kościoła chcemy poświęcić tę czwartą katechezę, zaczerpnietą z różnych wypowiedzi Franciszka, a szczególnie ze środowych katechez właśnie na temat Kościoła. Z tego bogatego nauczania wydobędziemy jedynie dwa wiodące tematy: Kościół jako matka i Kościół jako lud Boży.
1. Kościół jako matka
W nauczaniu Franciszka dość mocno wybrzmiewał ten temat Kościoła jako matki. Według tego Papieża Kościół jest naprawdę matką, naszą matką, która daje nam życie w Chrystusie i która sprawia, że żyjemy ze wszystkimi innymi braćmi w jedności Ducha Świętego. Wzorem dla Kościoła w tym jego macierzyństwie jest rzecz jasna Dziewica Maryja, wzór najpiękniejszy i najwznioślejszy, jaki tylko jest możliwy. Ukazywały to już pierwsze wspólnoty chrześcijańskie, a Sobór Watykański II wyraził w znakomity sposób w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele (por. LG, 63-64). Macierzyństwo Maryi jest niewątpliwie niezrównane, wyjątkowe, a urzeczywistniło się ono całkowicie w pełni czasów, kiedy Dziewica wydała na świat Syna Bożego, poczętego za sprawą Ducha Świętego. Macierzyństwo Kościoła realizuje się właśnie jako kontynuacja macierzyństwa Maryi, jako jego przedłużenie w historii. Kościół, uczył Franciszek, dzięki płodności Ducha, wciąż rodzi nowe dzieci w Chrystusie, zawsze posłuszny Słowu Bożemu i uległy Jego zamysłowi miłości. Kościół więc jest matką. Papież stwierdzał, że narodziny Jezusa w łonie Maryi są w istocie zapowiedzią narodzin każdego chrześcijanina w łonie Kościoła, jako że Chrystus jest pierworodnym wśród wielkiej rzeszy braci (por. Rz 8, 29), i nasz pierwszy brat, Jezus, narodził się z Maryi, jest wzorem, a my wszyscy narodziliśmy się w Kościele. Pojmujemy zatem, jak niezwykle ścisła jest więź, łącząca Maryję z Kościołem: patrząc na Maryję, odkrywamy najpiękniejsze i najbardziej czułe oblicze Kościoła; a patrząc na Kościół, rozpoznajemy szlachetne rysy Maryi.
Kościół jest ponadto naszą matką, ponieważ zrodził nas w chrzcie świętym do nowego życia, życia w łasce. Za każdym razem, kiedy chrzcimy dziecko, staje się ono dzieckiem Boga i Kościoła, włącza się do Kościoła. I od tego dnia Kościół wychowuje nas w wierze wskazując nam z mocą Słowa Bożego drogę zbawienia, broniąc nas przed złem. Kościół otrzymał od Jezusa cenny skarb Ewangelii nie po to, aby go trzymać w zamknięciu, lecz żeby dawać go hojnie innym, tak jak to czyni każda mama. To w tej posłudze ewangelizacji w sposób szczególny wyraża się właśnie macierzyństwo Kościoła, starającego się, jak każda matka, dawać swoim dzieciom to, co najlepsze, pokarm duchowy, który podtrzymuje i czyni owocnym życie chrześcijańskie. Dlatego wszyscy jesteśmy wezwani, aby z otwartym umysłem i sercem przyjmować Słowo Boże, które Kościół daje każdego dnia, bowiem to Słowo potrafi przemieniać nas od środka. Jedynie Słowo Boże ma tę zdolność przemieniania nas od środka, poczynając od naszych najgłębszych korzeni.
Oświecani światłem Ewangelii i umacniani łaską sakramentów, zwłaszcza Eucharystią, możemy ukierunkowywać nasze wybory ku dobru i przechodzić odważnie i z nadzieją chwile ciemności i najbardziej kręte ścieżki. Droga zbawienia, którą prowadzi nas Kościół i na której wspiera nas mocą Ewangelii i umacnia sakramentami, sprawia, że potrafimy bronić się przed złem. Kościół ma odwagę matki, która wie, że musi bronić swoich dzieci przed niebezpieczeństwami, wynikającymi z obecności szatana w świecie, aby je doprowadzić na spotkanie z Jezusem. Matka powinna zawsze bronić swoich dzieci. Ta obrona polega także na nawoływaniu do czujności: by strzec się przed oszustwem i zwodzeniem złego. Bowiem choć Jezus pokonał szatana, to on wciąż powraca ze swoimi pokusami; my o tym wiemy, wszyscy jesteśmy kuszeni, byliśmy kuszeni i jesteśmy kuszeni. Szatan przychodzi «jak lew ryczący» (1 P 5, 8), mówi apostoł Piotr, a my nie możemy być naiwni, ale musimy czuwać i trwać niewzruszenie w wierze, stwierdzał Franciszek.
2. Kościół jako Lud Boży
Papież Franciszek przypominał, że nie jesteśmy odizolowani i nie jesteśmy chrześcijanami na zasadach indywidualnych; każdy na własną rękę. Naszą chrześcijańską tożsamością jest przynależność! Jesteśmy chrześcijanami, ponieważ należymy do Kościoła. To brzmi jak nazwisko: jeśli imię brzmi «jestem chrześcijaninem», to nazwisko — «należę do Kościoła». Rzeczą piękną jest stwierdzenie, że ta przynależność zostaje wyrażona również w imieniu, które Bóg sam sobie nadaje. Odpowiadając Mojżeszowi we wspaniałym epizodzie z «płonącym krzewem» (por. Wj 3, 15), Pan mówi o sobie, że jest «Bogiem ojców». Pan Bóg nie mówi: Ja jestem Wszechmogący…, nie: jestem Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka, Bogiem Jakuba. W ten sposób objawia się jako Bóg, który zawarł przymierze z naszymi ojcami i zawsze dochowuje wierności swojej obietnicy, i wzywa nas, byśmy weszli w tę relację, która nas poprzedza.
Nikt nie staje się chrześcijaninem sam! Chrześcijanin należy do ludu, który przybywa z daleka. Chrześcijanin należy do ludu, który nazywa się Kościół i to właśnie ten Kościół czyni z niego chrześcijanina w dniu chrztu, a potem przez katechizację itd. Lecz nikt, nikt nie staje się chrześcijaninem sam! Jeśli wierzymy, jeśli potrafimy się modlić, jeśli poznajemy Pana Boga i możemy słuchać Jego Słowa, jeśli czujemy, że On jest blisko nas i rozpoznajemy Go w braciach, to dlatego że inni, wcześniej od nas, żyli wiarą, a potem nam ją przekazali. Wiarę otrzymaliśmy od naszych rodziców, od naszych przodków, a oni nas jej nauczyli. Jak dobrze pomyślimy, mówił Franciszek, kto wie ile twarzy naszych bliskich przesuwa się przed naszymi oczami w tym momencie.
Na tej chrześcijańskiej drodze możemy żyć nie tylko dzięki innym osobom, ale razem z innymi osobami. W Kościele nie istnieje «zrób to sam», nie ma «wolnych strzelców». Ileż razy papież Benedykt opisywał Kościół jako «my» eklezjalne! Niekiedy zdarza się słyszeć, że ktoś mówi: «Ja wierzę w Boga, wierzę w Jezusa, ale Kościół mnie nie interesuje…». Niektórzy myślą, że mogą mieć relację osobistą, bezpośrednią, natychmiastową z Jezusem Chrystusem poza wspólnotą i mediacją Kościoła. Są to pokusy niebezpieczne i szkodliwe. Są to, jak mówił wielki Paweł VI, absurdalne dychotomie. To prawda, że wędrowanie razem z innymi jest trudne, a czasami może wydawać się męczące. Nasz Pan jednak powierzył swoje orędzie zbawienia ludziom, nam wszystkim, świadkom; i to w naszych braciach i w naszych siostrach, z ich darami i ograniczeniami, wychodzi nam naprzeciw i pozwala się rozpoznać. To właśnie znaczy przynależeć do Kościoła. Papież Franciszek wzywał więc: „Dobrze o tym pamiętajcie: być chrześcijaninem oznacza przynależność do Kościoła. Imię brzmi «chrześcijanin», nazwisko — «przynależność do Kościoła».
Zakończenie
Po krótkim zarysowaniu historii naszej diecezji i wspomnieniu niektórych świadków wiary, którzy tę historię współtworzyli, w kolejnych dwu katechezach zastanawialiśmy się nad tym jakie były obrazy Kościoła w Starym i Nowym Testamencie. W obecnej katechezie przywołane zostały niektóre tylko aspekty nauczania papieża Franciszka na temat Kościoła, a mianowicie: Kościół jako matka i Kościół jako Lud Boży. Franciszek bowiem zwracał uwagę na to, że to sam Bóg formuje swój lud. Wyjaśniał też co znaczy, że Kościół jest: „jeden”, święty”, „katolicki” i „apostolski”; uczył również o różnych charyzmatach w Kościele. Nie pominął niełatwego tematu relacji Kościoła rzymskokatolickiego do chrześcijan niekatolików. Te wszystkiet tematy zostają tutaj tylko zasygnalizowane, gdyż każdy z nich domaga się odrębnego opracowania a to bez wątpienia przekroczyłoby ramy czasowe jednej katechezy.